-Dzień dobry shawty. Wyspałaś się?
-Tak - odpowiedziałam, a chłopak usiadł obok mnie - przepraszam. Nie powinnam tak. Mogłeś mnie obudzić i wróciłabym do domu.
-Po pierwsze, miałem cię obudzić kiedy tak słodko spałaś. Po drugie, nie spałbym spokojnie wiedząc, że jesteś pod jednym dachem z jakimś damskim bokserem.
-Oj, nie przesadzaj. Pewnie ten "damski bokser" teraz się martwi i zastanawia gdzie jest jego córeczka. Powinnam mu przynajmniej napisać sms'a, że nic mi nie jest.
-Na prawdę nic ci nie jest? - spojrzał na mnie i położył swoją dłoń na moją siną rękę. Syknęłam z bólu.
- Cóż, może oprócz tego - lekko się uśmiechnęłam,a on mnie tylko przytulił. Zastanawiałam się dlaczego robi dla mnie to wszystko. Prawie się nie znamy. Był dla mnie małą zagadką.
*oczami Justina*
Nie mogłem znieść myśli, że ktoś ją tak potraktował. Gdyby jej się coś stało? Chyba zabiłbym jej ojca. Wstałem z łóżka i podałem rękę Emily. Ta uśmiechnęła się, złapała ją i przyciągnąłem ją do siebie. Nie wiem czemu to zrobiłem. Byliśmy bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jakby zahipnotyzowani. Tę chwilę przerwał dzwonek telefonu Emily. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i poszła po telefon. Spuściłem głowę na dół i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem zrobić śniadanie. Mój specjał - naleśniki.
*oczami Emily*
Rozmawiałam z Vanessą przez telefon. Okazało się, że mój tata obdzwonił wszystkich moich znajomych aby dowiedzieć się gdzie jestem. Na szczęście nie pomyślał o Justinie. Z jednej strony było mi go szkoda, z drugiej pomyślałam: a niech się martwi, ma za swoje. Zapewne Jus myślał podobnie. Postanowiłam poszukać kuchni, salonu lub jakiegokolwiek pomieszczenia gdzie on będzie. Tak jak myślałam, odnalezienie chłopaka zajęło mi dobre 10 minut. Widok który zobaczyłam sprawił wielki uśmiech na mojej twarzy. Justin jako kucharz robiący naleśniki. Kończący dekorowanie dwóch porcji, Justin spojrzał na mnie.-Usiądź przy stole, zaraz będą gotowe - uśmiechnął się i wskazał mi pomieszczenie obok. Weszłam do niego i usiadłam przy ogromnym stole. Po chwili chłopak przyniósł nam talerze.
-Smacznego shawty.
-Smacznego - odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Gdyby nie to że jest piosenkarzem powiedziałaby ze to kucharz pięciogwiazdkowy. Naleśniki po prostu rozpływały się w ustach. Chłopak widząc, że mi smakuje szeroko się uśmiechnął. Po zjedzonym posiłku zaprowadził mnie na taras i usiedliśmy na leżakach. Słońce mocno grzało, a my śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się jakbym znała go dobre kilka lat. On był cudowny. Jego uśmiech, spojrzenie... Wiedziałam już co widzą w nim Beliebers. Nie byłam jedną z nich, najwyżej fanką. Żałowałam. Miałabym najlepszego idola na świecie. Po kilku godzinach zdałam sobie sprawę, że muszę wracać do domu. Justinowi się to nie podobało. Uważał, że to głupi pomysł, że nie powinnam do niego wracać. Długo się z nim kłóciłam.
-Emily, ja nadal uważam, ze to głupi pomysł. Zrozum to, a co jak znów mu odbije?!
-Nie zrobi już tego. Proszę cię, Justin.
-Nie możesz zostać u mnie? Nikogo nie będzie do końca miesiąca - chłopak nie dawał za wygraną. Zdziwiła mnie propozycja zamieszkania u niego na kilka dni. Było to dość niezręczne.
-Nie, nie chcę ci robić kłopotów. A Selena? Zrozum to, mam szkołę. Muszę mieć książki, ciuchy. Po za tym i tak ci narobiłam już kłopotu. Odwieziesz nie do domu?
-Na prawdę musisz? - zapytał i spojrzał na mnie proszącym wzrokiem.
-Na prawdę.
Chłopak lekko się zdenerwował ale po chwili ochłonął i poszliśmy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy. Dojechaliśmy pod mój dom. Wysiedliśmy z samochodu, a mój ojciec widząc mnie przez okno wybiegł z domu. Podbiegł do mnie chcąc mnie przytulić ale ja go odepchnęłam.
-Emily, przepraszam.
-Nie przepraszaj. Jak mogłeś to zrobić - łzy zaczęły napływać mi do oczu. Podeszłam do Justina się pożegnać i pobiegłam na górę.
*oczami Justina*
Nie mogłem na niego patrzeć. Myślałem, że mu zaraz wyjebię. Ona tak cierpiała. W dodatku przez swojego ojca. Podszedłem do niego.-Jeżeli znów coś jej się stanie nie ręczę za siebie - powiedziałem ostro. On tylko na mnie spojrzał i zaśmiał mi się prosto w twarz.
-Ona cie wykorzysta, zobaczysz. To moja krew - odparł jej ojciec. Nie wierzyłem w to. Ona nie byłaby do tego zdolna.
-Wmawiaj sobie - odpowiedziałem i wsiadłem do samochodu. Odjechałem.
*oczami Emily*
Obserwowałam całą tę sytuacje z okna. Domyśliłam się, że mój ojciec coś mu powiedział co było kłamstwem. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i poszam sie umyć do swojej łazienki. Pod prysznicem słyszałam próbującego dobić się do pokoju ojca. Wykąpana położyłam się w łóżku. Już usypiałam gdy dostałam sms'a. ""Śpij spokojnie shawty :) JB xx"
Uśmiechnęłam się. Zamknęłam oczy. Usnęłam.
_________________________________________-
Oto jest! 7 rozdział. Dedykuję go @delenator4ever która zrobiła piękny, nowy nagłówek <3 . Jednak mam złą wiadomość. Kolejnego rozdziału możecie się spodziewać dopiero w czwartek. Podziękujcie mojej mamie -,- Mam nadzieję, że rozdział się podoba xx
Cieszę się, że się podoba :> znowu super rozdział, czekam na nast.;)
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuń