czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 8

Biegłam. Ktoś mnie gonił ale nie wiedziałam kto. Lekko odwróciłam głowę. Zobaczyłam mojego ojca. Był wściekły, biegł za mną. Ja uciekałam coraz szybciej. Moje ręce i twarz były całe we krwi, a ubrania poszarpane. Nie wiedziałam co się stało jednak wiedziałam że muszę biec. Nagle ujrzałam przed sobą przepaść. Nie miałam pojęcia co zrobić. Skoczyłam. Spadając widziałam Justina. Jego śmiech, to jak mówił "Hey Shawty" i "I Love You". Już nie bałam się tak bardzo. Po chwili wpadłam do wody. Wszystkie moje umiejętności pływackie jakby znikły. Topiłam się. Powoli traciłam przytomność. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i zaczął wyciągać z wody. Usłyszałam tylko : Już jest okey. Jestem tu.
Obudziłam się. Byłam cała mokra. Ten sen. Nie wiedziałam o co w nim chodzi. Mój ojciec, uciekałam przed nim, byłam cała we krwi. To trochę mnie przerażało. Przecież on nigdy by mnie aż tak nie potraktował. Następnie przepaść, Justin... To była zagadka... Jednak największą łamigłówką było to, kto mnie wyłowił z wody i powiedział te słowa. Przypominały głos Bieber'a ale nie byłam pewna. Z mojego zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Emily, otwórz. Musimy pogadać - powiedział mój ojciec ca ścianą. Nie chętnie otworzyłam drzwi. Usiadłam z powrotem na łóżko.
-Co? - odparłam.
-Córeczko, na prawdę przepraszam za to co się wydarzyło. Jest mi cholernie z tym źle. Mam nadzieje, że mi to wybaczysz.
-Może - odpowiedziałam bez emocji.
-Przynajmniej jest nadzieja. Chcę żebyśmy pojechali dzisiaj do restauracji na obiad. Tak na zgodę. Co ty na to - zaproponował ojciec. Zaskoczyło mnie to trochę gdyż nienawidził restauracji ale spędzilibyśmy razem czas i może byłoby wszystko dobrze. Zgodziłam się. Tata się ucieszył i wyszedł. Ja poszłam do łazienki się ogarnąć i zeszłam na śniadanie mimo iż była 12:30. Oglądałam potem tv. Skakałam z kanału na kanał i trafiłam na Boyfriend na MTV.  Uśmiechnęłam się i wysłuchałam piosenki do końca. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam głos ojca abym się już szykowała. Poszłam do pokoju, ubrałam się i umalowałam. Gotowa zeszłam na dół gdzie mój tata już czekał. Udaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy. Podjechaliśmy pod jedną z najdroższych restauracji w LA. Zdziwiło mnie to gdyż bez powodu nie wybieraliśmy się do takich miejsc. Weszliśmy do środka gdzie poprowadzono nas do odpowiedniego stolika. Usiedliśmy. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam Justina siedzącego ze Scooterem kilka stolików dalej. Uśmiechnęłam się i napisałam sms'a : Rozejrzyj się po sali ;). Po chwili chłopak odebrał go i zaczął się rozglądać. Gdy mnie zobaczył zaśmiał się pod nosem i odpisał : No witaj Shawty. Dawno się nie widzieliśmy xx. Uśmiechnęłam się i już miałam odpisywać jednak ktoś podszedł do naszego stolika. Tata kazał mi wstać.
-Witam. To jest właśnie moja córka Emily - powiedział mój ojciec i zdezorientowana przywitałam się z tym panem.
-Dzień dobry. Nie kłamał pan, że jest piękna. Idealna na gwiazdę srebrnego ekranu - odpowiedział facet i wtedy wszystko się wyjaśniło. Mój ukochany ojciec bez mojej zgody umówił mnie na spotkanie z jakimś typem z branży. Usiedliśmy, a ja spiorunowałam mojego ojca wzrokiem. Ten nic sobie z tego nie robił i dalej rozmawiał z kolesiem. Po krótkim czasie zamówiliśmy obiad. Obróciłam wzrok w stronę Justina który obserwował dość długo tę sytuację. Spojrzał na mnie pytająco, a ja napisałam mu szybko "Pomocy!!" gdyż mój tata zwrócił mi uwagę.
Po obiedzie zaczęli rozmawiać o jakiejś roli. Nie słuchałam ich. Miałam ochotę odejść od stołu i wyjść z lokalu. Bieber cały czas obserwował nas. Widać było, że domyślił się o co chodzi i był zdenerwowany. Nagle mój tata trącił mnie lekko w rękę.
- Emily, co powiesz na film "Poszukiwani". Główna rola obok znanego Liam'a Hemsworth'a.
-Co? Jaki film? O  co ci chodzi?! Ja nie będę w żadnym filmie występować - odpowiedziałam prawie krzycząc. Nie zwracałam uwagi na ludzi. Miałam tego dosyć.
-Córciu, to wielka szansa.
-Nie obchodzi mnie to, zrozum! Nie chcę być aktoreczką! Mam dosyć ciebie i tego twojego planowania mi całego życia! Wychodzę - krzyknęłam i wyszłam z sali. Za mną wybiegł Justin.
-Hej! Emily stój! - krzyczał. Zatrzymałam sie i odwróciłam w jego stronę. Zdążyłam już się popłakać. Spojrzał na mnie, otarł mi łzy z policzków i mnie przytulił.
-Ja już nie mogę. Mam go cholernie dosyć - powiedziałam przez płacz.
-Nie płacz już. Nie warto. Chodź, przejedziemy się.
Pojechalismy do parku za miasto .Nie było tam paparazzi więc chłopak mógł być spokojny. Spacerowaliśmy długo. Połowę czasu w ciszy, połowę rozmawiając. Zrobiło się zimno. Nie miałam nic do założenia więc zaczęłam pocierać ręce.
-Proszę - odparł chłopak zdejmując swoją kurtkę i zakładając ją na moje ramiona - zaraz będzie padać.
-Ohh, tylko nie to - powiedziałam i się zaśmiałam. Kilka chwil potem błysło się i zagrzmiało. Spojrzeliśmy na siebie i postanowiliśmy wrócić do samochodu. Nagle zaczął padać deszcz. Byliśmy cali mokrzy. Justin ożył. Wziął mnie na ręce i zaczął biec do samochodu. Ja śmiałam się i krzyczałam aby mnie postawił. Po kilku sekundach chłopak odstawił mnie na ziemie i spojrzał mi w oczy. Czułam jak kolana mi się uginają. Miał takie piękne, brązowe oczy. Byliśmy jakby zahipnotyzowani. Justin zbliżył swoją twarz do mojej i lekko musnął moje usta. Wtedy poczułam coś więcej. Musnął je jeszcze raz i po chwili nasze usta były już całkowicie złączone. To było coś magicznego, coś nie do opisania . Trwaliśmy tak w pocałunku aż piorun nie walnął niedaleko nas. Gwałtownie się oderwaliśmy od siebie. Chłopak znów zbliżył się do mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam. Justin wziął mnie na ręce i pobiegł do samochodu. Pojechaliśmy do niego gdyż ja nie chciałam widzieć się z ojcem. Mokrzy poszliśmy do łazienek się ogarnąć. Chłopak dał mi jedną ze swoich koszulek abym miała w czym spać. Poszliśmy do jego sypialni i położyliśmy się spać.
________________________________
W końcu macie rozdział. Długo czekaliście ale w końcu jest. Mam nadzieje, że się podoba :)
Czytasz = komentujesz

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 7

Obudziłam się. Podniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju. Była to niewielka sypialnia z kremowymi ścianami. Po chwili zdezorientowania uświadomiła  sobie gdzie jestem. Jeden z pokoi w domu Justina. Nagle wszystko to co wczoraj się wydarzyło przypomniało mi się. Rozmowa z tatą, szarpanina, przyjazd tutaj... Moje myślenie przerwało otwieranie drzwi. Był to Justin.
-Dzień dobry shawty. Wyspałaś się?
-Tak - odpowiedziałam, a chłopak usiadł obok mnie - przepraszam. Nie powinnam tak. Mogłeś mnie obudzić i wróciłabym do domu.
-Po pierwsze, miałem cię obudzić kiedy tak słodko spałaś. Po drugie, nie spałbym spokojnie wiedząc, że jesteś pod jednym dachem z jakimś damskim bokserem.
-Oj, nie przesadzaj. Pewnie ten "damski bokser" teraz się martwi i zastanawia gdzie jest jego córeczka. Powinnam mu przynajmniej napisać sms'a, że nic mi nie jest.
-Na prawdę nic ci nie jest? - spojrzał na mnie i położył swoją dłoń na moją siną rękę. Syknęłam z bólu.
- Cóż, może oprócz tego - lekko się uśmiechnęłam,a on mnie tylko przytulił. Zastanawiałam się dlaczego robi dla mnie to wszystko. Prawie się nie znamy. Był dla mnie małą zagadką.
*oczami Justina*
Nie mogłem znieść myśli, że ktoś ją tak potraktował. Gdyby jej się coś stało? Chyba zabiłbym jej ojca. Wstałem z łóżka i podałem rękę Emily. Ta uśmiechnęła się, złapała ją i przyciągnąłem ją do siebie. Nie wiem czemu to zrobiłem. Byliśmy bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jakby zahipnotyzowani. Tę chwilę przerwał dzwonek telefonu Emily. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i poszła po telefon. Spuściłem głowę na dół i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem zrobić śniadanie. Mój specjał - naleśniki.
*oczami Emily*
Rozmawiałam z Vanessą przez telefon. Okazało się, że mój tata obdzwonił wszystkich moich znajomych aby dowiedzieć się gdzie jestem. Na szczęście nie pomyślał o Justinie. Z jednej strony było mi go szkoda, z drugiej pomyślałam: a niech się martwi, ma za swoje. Zapewne Jus myślał podobnie. Postanowiłam poszukać kuchni, salonu lub jakiegokolwiek pomieszczenia gdzie on będzie. Tak jak myślałam, odnalezienie chłopaka zajęło mi dobre 10 minut. Widok który zobaczyłam sprawił wielki uśmiech na mojej twarzy. Justin jako kucharz robiący naleśniki. Kończący dekorowanie dwóch porcji, Justin spojrzał na mnie.
-Usiądź przy stole, zaraz będą gotowe - uśmiechnął się i wskazał mi pomieszczenie obok. Weszłam do niego i usiadłam przy ogromnym stole. Po chwili chłopak przyniósł nam talerze.
-Smacznego shawty.
-Smacznego - odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Gdyby nie to że jest piosenkarzem powiedziałaby ze to kucharz pięciogwiazdkowy. Naleśniki po prostu rozpływały się w ustach. Chłopak widząc, że mi smakuje szeroko się uśmiechnął. Po zjedzonym posiłku zaprowadził mnie na taras i usiedliśmy na leżakach. Słońce mocno grzało, a my śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się jakbym znała go dobre kilka lat. On był cudowny. Jego uśmiech, spojrzenie... Wiedziałam już co widzą w nim Beliebers. Nie byłam jedną z nich, najwyżej fanką. Żałowałam. Miałabym najlepszego idola na świecie. Po kilku godzinach zdałam sobie sprawę, że muszę wracać do domu. Justinowi się to nie podobało. Uważał, że to głupi pomysł, że nie powinnam do niego wracać. Długo się z nim kłóciłam.
-Emily, ja nadal uważam, ze to głupi pomysł. Zrozum to, a co jak znów mu odbije?!
-Nie zrobi już tego. Proszę cię, Justin.
-Nie możesz zostać u mnie? Nikogo nie będzie do końca miesiąca - chłopak nie dawał za wygraną. Zdziwiła mnie propozycja zamieszkania u niego na kilka dni. Było to dość niezręczne.
-Nie, nie chcę ci robić kłopotów. A Selena? Zrozum to, mam szkołę. Muszę mieć książki, ciuchy. Po za tym i tak ci narobiłam już kłopotu. Odwieziesz nie do domu?
-Na prawdę musisz? - zapytał i spojrzał na mnie proszącym wzrokiem.
-Na prawdę.
Chłopak lekko się zdenerwował ale po chwili ochłonął i poszliśmy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy. Dojechaliśmy pod mój dom. Wysiedliśmy z samochodu, a mój ojciec widząc mnie przez okno wybiegł z domu. Podbiegł do mnie chcąc mnie przytulić ale ja go odepchnęłam.
-Emily, przepraszam.
-Nie przepraszaj. Jak mogłeś to zrobić - łzy zaczęły napływać mi do oczu. Podeszłam do Justina się pożegnać i pobiegłam na górę.
*oczami Justina*
Nie mogłem na niego patrzeć. Myślałem, że mu zaraz wyjebię. Ona tak cierpiała. W dodatku przez swojego ojca. Podszedłem do niego.
-Jeżeli znów coś jej się stanie nie ręczę za siebie - powiedziałem ostro. On tylko na mnie spojrzał i zaśmiał mi się prosto w twarz.
-Ona cie wykorzysta, zobaczysz. To moja krew - odparł jej ojciec. Nie wierzyłem w to. Ona nie byłaby do tego zdolna.
-Wmawiaj sobie - odpowiedziałem i wsiadłem do samochodu. Odjechałem.
*oczami Emily*
Obserwowałam całą tę sytuacje z okna. Domyśliłam się, że mój ojciec coś mu powiedział co było kłamstwem. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i poszam sie umyć do swojej łazienki. Pod prysznicem słyszałam próbującego dobić się do pokoju ojca. Wykąpana położyłam się w łóżku. Już usypiałam gdy dostałam sms'a. "
"Śpij spokojnie shawty :) JB xx"
Uśmiechnęłam się. Zamknęłam oczy. Usnęłam.
_________________________________________-
Oto jest! 7 rozdział. Dedykuję go @delenator4ever która zrobiła piękny, nowy nagłówek <3 . Jednak mam złą wiadomość. Kolejnego rozdziału możecie się spodziewać dopiero w czwartek. Podziękujcie mojej mamie -,- Mam nadzieję, że rozdział się podoba xx

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 6

*miesiąc później*
To był wspaniały czas. Nie tylko dlatego, że pisałam z "tym" Justinem Bieberem i spotkałam się z nim trzy razy ale dlatego, że poprawiłam się w nauce i tata nie namawiał mnie na castingi itp. Było tak spokojnie... 
Ten dzień chciałam spędzić siedząc na kanapie przed telewizorem. Weszłam do salonu.
-Córcia, musisz się w końcu wziąć za castingi. Inaczej nic nie zdziałasz - powiedział ojciec lekko zdenerwowany. 
-Ale tato, nie obchodzą mnie żadne takie rzeczy! Ja nie chcę być aktorką! Zrozum to!
-Nie obchodzi mnie to! Ty masz potencjał, twarz, wszystko! Wystarczy, że pójdziesz na kilka spotkań i już będzie mały szum. 
-Nie! Nie ma mowy! Za mało masz kasy?!- wykrzyczałam. Nie wiem czemu te słowa wypłynęły z moich ust. Ojciec strasznie był wkurzony. Widać było że nie miał już cierpliwości. Podszedł do mnie.
-Posłuchaj mnie do jasnej cholery! Nie będziesz się tak do mnie odzywała! W tej chwili idź się przebrać i jedziemy na spotkanie - powiedział, a raczej krzyczał. Byłam strasznie wkurzona, on też. Nie miałam zamiaru robić tego co on chce.
-Nigdzie z tobą nie jadę! -wykrzyczałam. Chciałam wziąć i wyjść z domu ale ojciec mnie zaczął szarpać.
-Zostajesz tutaj! - krzyczał i szarpał mnie. Próbowałam się uwolnić ale na marne. Trzymał mnie z całej siły za ręce tak że z bólu nie mogłam się ruszać. W końcu kopnęłam go w krocze. Upadł. Ja korzystając z okazji wzięłam torebkę i wybiegłam z domu. Byłam cała zapłakana. Moje ręce były aż bordowe. Nie miałam gdzie pójść. Vanessa wyjechała na weekend do Miami, a Caroline pojechała na tydzień mody w Nowym Jorku. Błądziłam po ulicach LA. Nie mogło do mnie dotrzeć, że mój własny ojciec mnie tak potraktował. Bałam się że gdy wrócę do domu znów będzie to samo. Nagle zadzwonił mi telefon.
-Halo?
-Cześć Emily, tu Justin. Co tam u ciebie?
-Nic ciekawego -odpowiedziałam szlochając. 
-Ej, shawty. Co się stało? Czemu płaczesz?
-Justin, ja mam dość. Ja nie mogę tak żyć! -krzyknęłam - przepraszam, nie chcę o tym rozmawiać.
-Gdzie jesteś? Nie zostawię cię tak samą - powiedział i usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Przy tej włoskiej restauracji "Bella" 
-Okey, czekaj ja zaraz będę.
Rozłączyliśmy się. Nie chciałam mu o tym wszystkim mówić, martwić go. Jednak był on jedyną osobą której mogłam się w tej chwili wypłakać, wyżalić. Usiadłam na murku z tyłu restauracji gdzie nikogo nie było i napisałam sms'a Justinowi : Jestem na tyłach :) Po kilku minutach podjechał srebrny samochód, z którego wysiadł Jus. 
-Nic ci nie jest? - zapytał podbiegając do mnie. 
-Nie, przynajmniej nic poważnego - odparłam a chłopak popatrzył mi prosto w oczy. 
-Na pewno?
-Tak  -odpowiedziałam i Justin mnie przytulił. Wziął mnie za rękę, otworzył drzwi swojego samochodu od strony pasażera i kazał mi wsiąść. On szybko wsiadł z drugiej strony i ruszyliśmy. 
-Gdzie jedziemy?
-Do mnie. Nie ma nikogo więc będzie dobrze - odpowiedział i spojrzał na mnie. Zauważył moje spływające po policzkach łzy i lekko je otarł. Lekko się uśmiechnęłam i zarumieniłam mimo iż nie za bardzo było to widać. Podjechaliśmy pod wielki dom. Justin zaparkował i otworzył mi drzwi. Byłam lekko zakłopotana. On widząc to uśmiechnął się.
-No nie przesadzaj. Na prawdę nikogo nie ma. Domu się wstydzisz- zaśmiał się. Objął mnie lekko ramieniem i wprowadził do środka. Wnętrze było cudowne. Normalnie jak w pałacu. Zaniemówiłam. Chłopak zaprowadził mnie do salonu i kazał mi usiąść na sofie. Przyniósł mi szklankę soku i usiadł obok mnie. 
-Co się stało? Powiedz.
- Mój tata wymarzył mi wspaniałą karierę - aktoreczka. Namawiał mnie na castingi i tak dalej ale ja nie chciałam i nie chce. Dziś, miałam mieć spotkanie z kimś tam z branży i ja się nie zgodziłam. On zaczął mnie szarpać. Nie mogłam się uwolnić - pokazałam na sine ręce-  Jakimś cudem uciekłam z domu - mówiłam przez płacz. Zerknęłam na Justina. W jego oczach było widać łzy. Spojrzał na mnie i mnie przytulił.
-Pamiętaj. Jak coś się będzie dziać, dzwoń. Ja zawsze przyjadę - powiedział i pocałował mnie w czoło. Było mi przy nim tak dobrze. Czułam, że jestem przy nim bezpieczna. Zmęczona, usnęłam.
________________________________
Postanowiłam trochę namieszać w tym rozdziale. Mam nadzieje, że się podoba ;) 
Pojawiła się również nowa ankieta . czytasz = komentujesz  

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 5

    Panna Gomez. Jak na złość musiała przyjść i popsuć mi humor. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, a nawet wściekłą. Patrzyła jakby chciała nas zabić, a raczej mnie. Ja i Justin staliśmy zdezorientowani i zdziwieni. Podeszła do nas.
- Co to do cholery ma znaczyć?!
Staliśmy i nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Ona jeszcze bardziej się w kurzyła. Już miała coś powiedzieć ale chłopak jej przerwał.
-Byliśmy tylko na kawie. To córka producenta. Kochanie uspokój się - powiedział głaszcząc Sel po policzku. W tej chwili zrobiło mi się nie dobrze. 
-Czyli nic między wami nie ma- zapytała niewinnie.
-Nie - odpowiedział Justin i pocałował ją. Myślałam, że zaraz mnie coś strzeli więc udałam sie na górę.                Domyśliłam się że Selena zostanie tu do końca więc wzięłam torebkę, pożegnałam się z Caroline i tatą i zeszłam na dół. Wychodząc mijałam wtuloną w siebie parę. Zrobiło mi się smutno. Postanowiłam iść przed siebie gdyż nie miałam jak wrócić do domu. Nagle usłyszałam czyjeś krzyki za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina biegnącego w moim kierunku. 
-Czekaj - krzyknął zdyszany - tak bez pożegnania znowu.
-Widziałam, że byłeś bardzo zajęty więc nie chciałam przeszkadzać - odparłam. Chłopak zmarszczył brwi i uśmiechnął się.
-Przepraszam za to. Nie miałem pojęcia, że przyjedzie. Myślałem, że inaczej potoczą się wydarzenia w tym dniu ale... 
-Nie ma sprawy. Po prostu jest zazdrosna, może trochę za bardzo, ale to z miłości -powiedziałam i uśmiechnęłam się. On spuścił głowę na dół i był jakby przez chwilę nie obecny. Po chwili tak jakby "wrócił do żywych". 
-Emily, mam prośbę. Prawdopodobnie  już się nie spotkamy, jednak nie chciałbym aby nasz kontakt się urwał. Mogłabyś mi podać swój numer?
-yy... tak, jasne - odparłam lekko zaskoczona i zaczęłam podawać ciąg liczb które chłopak zapisywał na telefonie - Justin, muszę iść bo w życiu nie dojdę do domu.
-Hah, okey. To ja cię nie zatrzymuję już dłużej. To pa - powiedział. Pocałował mnie w policzek i przytulił co było bardzo miłe.
-Cześć - odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku domu oddalonego jakieś 3 kilometry ode mnie. Czekała mnie długa droga.

    Po dotarciu do domku, zmęczona poszłam się umyć. W pokoju obok puściłam na fula płytę Rihanny "Loud".  Oczywiście od razu zaczęłam śpiewać na głos znajome mi piosenki. Po wyjściu z łazienki zaczęłam tańczyć do Only Girl. Moim wygłupom przerwał dźwięk sms'a. Był on od taty: Kochanie, będziemy za 5 minut. Ostrzegam, dom ma być w całości.
Tak, mój ukochany ojciec jak zwykle uważa, że robię potajemne imprezy. Chyba z motywem przewodnim "Emily forever alone". Wyłączyłam muzykę i zaczęłam oglądać telewizje w moim pokoju. Leciał jakiś film przygodowy więc postanowiłam obejrzeć. Po kilkunastu minutach usnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Zaspana odebrałam.
-Halo.
-Cześć tu Justin. Tylko nie mów że cię obudziłem - powiedział chłopak. Byłam zdziwiona, że dzwoni. Spojrzałam na zegarek : 23.12. 
-Nieee, w ogóle. Mam tylko taki zaspany głos.
-Naprawdę przepraszam. Chciałem tylko zadzwonić i powiedzieć ci dobranoc - odparł. Zatkało mnie. To było takie słodkie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zaśmiałam się.
-To miłe z twojej strony.
-No wiem - zaśmialiśmy się - w takim razie skoro jesteś taka śpiąca, życzę ci słodkich snów. 
-aww, dziękuje i wzajemnie. Dobranoc.
-Dobranoc shawty.
Rozłączyliśmy się. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. To wszystko było jak sen. Zamknęłam oczy. Usnęłam.
________________________
Oto jest! 5 rozdział! Dziękuje za tyle wejść. Strasznie się cieszę, że ktoś czyta te moje nędzne wypociny. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania ale jest ich coraz mniej. Bardzo proszę, zostawcie po sobie  jakiś ślad. :)

środa, 22 maja 2013

Rozdział 4

Minęło znowu kilkanaście dni. Ja i Justin nie utrzymywaliśmy kontaktu. Mój tata nawet nie mówił nic o nim. Wszystko niby było jak dawniej. Tak się każdemu zdawało... Od kiedy odbyła się nasza rozmowa z Vanessą o nim uświadomiłam sobie, że coś do niego czuję. Nie była to wielka miłość ale najwyżej zauroczenie. Miałam nadzieje, że zniknie lub pogłębi się w zależności od tego co się stanie. Nie dawałam sobie nawet żadnych nadziei.

*oczami Justina*
Milczałem. Nie chciałem się narzucać ponieważ nie wiedziałem co ona czuje do mnie. Mam dziewczynę, którą kocham. Może i mamy gorsze dni ale jest dobrze. Kilku moich przyjaciół mówi mi, że powinienem z nią zerwać. Zapewniają mnie, że jest ze mną tylko dla sławy. Boli mnie to ale czuje gdzieś że mówią prawdę.  Dzisiaj ma odbyć się gala. Znowu fotografowie, wywiady i te sztuczne uśmiechy. Nie lubiłem tego. Jutro mamy dokończyć płytę. Przykro mi z tego powodu gdyż nie będę miał chyba okazji zobaczyć Emily. Miałem nadzieje, że się jeszcze zobaczymy.

*oczami Emily*
Dziś umówiłam się z Caroline na zakupy. Jak na macochę była bardzo miła i opiekuńcza. Przypominała mi mamę. Obeszłyśmy całe centrum handlowe. Zmęczone chodzeniem po sklepach i noszeniem wielkich  toreb poszłyśmy na kawę.
-Nie wiem jak ty Emily ale ja mam ochotę wrócić do domu - powiedziała Caroline śmiejąc sie.
-Dawno nie kupiłam tylu rzeczy. Tata nas zabije
-Nie przesadzaj. A tak w ogóle co z nim. Nadal truje ci że masz chodzić na castingi i tak dalej?
-Jak na razie jest spokój. Widocznie ma dużo pracy.
-No tak... Przecież kończą nagrywać płytę z tym Justinem - odparła Caroline, a ja posmutniałam. Znowu miałam przed oczami to wszystko w studio. Ona to zauważyła.
-Nie martw się, Jak kocha to będzie walczył - uśmiechnęła się - a jak już jesteśmy w temacie Justina, jadę z ojcem jutro do studia. Może pojedziesz z nami i pobędziesz z nim. Byłam 2 dni temu tam i widać, że coś było z nim nie tak.
Podobał mi się ten pomysł. Może na prawdę powinniśmy pogadać. Dopiłyśmy z Caroline kawę i wróciłyśmy do domu.

Rano obudził mnie tata. Widząc która godzina szybko wstałam i ubrałam się. Słysząc krzyki Caroline, że czekają na mnie zbiegłam na dół, wzięłam jabłko i pobiegłam do samochodu. Byłam lekko zestresowana. Nie wiedziałam czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Jednak moją największą obawą była Selena. Przy jej obecności nie mogliśmy swobodnie rozmawiać.
Dojechaliśmy pod studio. Wyszliśmy z auta i udaliśmy się na górę. Tam czekał już na nas Justin ze Scooter'em i Alfredo. Chłopak widząc mnie szeroko się uśmiechnął i podbiegł do mnie.
-Miło że przyszłaś -powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Tak... Przepraszam, że się nie odzywałam i nie przyjeżdżałam ale miałam ciężki czas. To jak? Ostatni dzień w studiu?
-Niestety. Ale jestem szczęśliwy, że moi fani będą mogli usłyszeć nie długo cały album. Dzisiaj nagrywamy ostatnią piosenkę.
-Mogę wiedzieć jaką - zapytałam.
-I tak byś się dowiedziała - zaśmiał się - Love me like you do- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Dziwnie się czułam ale to było wspaniałe. Mój ojciec zawołał Justina by ten zaczął już nagrywać. Chłopak odszedł, a ja usiadłam i przysłuchiwałam się jego śpiewowi. Mój tata cały czas mu przerywał instruując go jak ma śpiewać. Było to trochę śmieszne ale gdy Justin się rozkręcił szło mu bardzo dobrze. Pięknie śpiewał. Byłam jakby w transie i tylko on mnie mógł obudzić. Po około półtorej godziny skończył nagrywać. Wyszedł           z pomieszczenia i usiadł obok mnie. Widać, że był trochę zmęczony.
-Było świetnie - powiedziałam
-Cieszę się. Co powiesz na kawę i ciastko tutaj na dole w bufecie?
-Dobry pomysł - odpowiedziałam i udaliśmy się na dół. Justin zamówił mi "niespodziankę" a ja usiadłam przy stoliku. Dobrze nam się rozmawiało. Czułam, że coś a może ktoś przerwie nam zaraz tę sielankę. Wyszliśmy z bufetu i ujrzeliśmy...

___________________________________
Macie kolejny rozdział. Miałam dzisiaj nie dodawać ale nagle mnie natchnęło ;) Trochę dłuższy i mam nadzieje ze się podoba. Dziękuje, za każdy komentarz. To motywuje mnie do dalszego pisania, a wasze uwagi staram sobie brać do serca <3 powstała nowa strona gdzie możecie pisać czy chcecie być informowani o nowych rozdziałach. Po lewej stronie macie ankiete;) Liczę na szczere komentarze.

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 3

*kilka dni później*
Była sobota. Dzień który kochałam najbardziej. Zero nauki, szkoły i patrzenia na twarze wszystkich debili z liceum.Zeszłam na śniadanie. Caroline jak zwykle o tej porze nie było, a ojciec szykował się do wyjścia.
-Córcia, dzisiaj mam nagrania z Bieberem. Jak chcesz to wpadnij.
-Nie wiem jeszcze, umówiłam się z Vanessą -odparłam i spojrzałam na tatę podejrzliwie. Jeszcze kilka dni temu miał ochotę go zabić a dziś namawiał mnie do spotkania z nim.
-Jak chcesz, ale ja nie marnowałbym takiej szansy.
-Co? O co ci chodzi?- odparłam
-O to, że jak tak dalej pójdzie z Bieberem to może zrobi szum wokół ciebie i ktoś z agencji się odezwie - odpowiedział ojciec. No tak, mój kochany tatuś tylko o jednym. Byłam strasznie wściekła.
-Że co? Ciebie chyba coś boli! Nie mam zamiaru go ani nikogo wykorzystywać -krzyknęłam. Jak on mógł. Myślałam, że zaraz mu coś zrobię. Wzięłam torebkę, kluczyki i wyszłam z domu. Pojechałam do parku gdzie byłam umówiona z Vanessą. Gdy ta tylko mnie zobaczyła, podbiegła i przytuliła mnie mocno. Domyśliła się, ze się kłóciliśmy.
-Znowu? O matko, co za typ.
-On uważa, że powinnam wykorzystać to że się z nim dogaduję. Wiesz wszystko dla sławy
Rozpłakałam się. Ona mnie tylko bardziej przytuliła. Nessa wiedziała o wszystkim. Mogłam jej zaufać.
Siedziałyśmy tak z dwie godziny śmiejąc się, płacząc i gadając.  Jednak cały czas nie dawała mi spokoju jedna myśl,a dokładniej jedna osoba. Siedział w mojej głowie i nie chciał wyjść. Czułam, że powinnam pojechać do niego, pogadać z nim, zobaczyć go.
-Emily, widzę że ci na nim zależy. Jedź tam - powiedziała moja przyjaciółka. Nie wiedziałam co powiedzieć. Te słowa uświadomiły mi prawie wszystko. Pożegnałam się z nią i pojechałam do studia. Byłam pełna obaw. A co jeśli on tylko się zgrywał i już nie będzie taki. Ale wiedziałam, że warto spróbować.
Wjeżdżając pod budynek zauważyłam jak ktoś patrzy się w moją stronę z okna gdzie było studio taty. Zaparkowała i zaczęłam znowu rozmyślać czy to dobry pomysł. Po chwili ktoś zapukał w szybę. Przestraszyłam się. Ujrzałam uśmiechniętego Justina. W tej chwili moje serce zabiło mocniej. Chłopak otworzył mi drzwi i wyszłam z auta.
-Cześć, tęskniłem - powiedział całując mnie lekko w policzek.
-Hah, cześć. Ja też wiesz- uśmiechnęłam się do niego.
-Cóż bardzo się cieszę. Wejdziemy do środka?
-Przyjechałam tylko na chwilkę i zaraz będę lecieć więc nie ma sensu - odpowiedziałam, a Justin momentalnie posmutniał. Było z nim coś nie tak. Ciągle się rozglądał i był zestresowany. Nie wiedziałam o co mu chodzi do momentu gdy w oknie ujrzałam pannę Gomez. Czułam jak coś mnie rozwala od środka.
*oczami Justina*
Denerwowało mnie to, że Selena patrzyła się na nas. Chciałem z nią normalnie pogadać, nie mając świadomości, że moja zazdrosna dziewczyna nas obserwuje. Emily była cudowna. To jak się uśmiechała czy rumieniła przez to co robiłem. Była taka normalna co sprawiało że była niezwykła. Czułem do niej coś więcej ale wiedziałem że mam dziewczynę i to by było nie w porządku . Emily widząc napięcie między nami pożegnała się i odjechała. Żałowałem, że jej nie zatrzymałem. Wróciłem do studia.
_________________________________
Moim zdaniem nie wyszedł mi fajnie. I do tego trochę krótki... Jednak mam nadzieje, że wam się podoba ;)
CZYTAM = KOMENTUJĘ

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 2

To było on. Jego piękne, brązowe oczy patrzyły się na mnie. Justin Bieber. Nie mogłam w to uwierzyć. Gdy zobaczył moje zakłopotanie uśmiechnął się. Ciszę przerwał mój ojciec.
-Emily, miło że przyszłaś - powiedział witając się ze mną.
-Cześć. Sorry, nie wiedziałam, że masz tyle pracy. Cóż to może ja pójdę.
-Nie, zostań - krzyknął chłopak - może posłuchasz kilku piosenek i ocenisz.
-Nie wiem - odparłam. Byłam trochę zmieszana. Jeden z moich idoli właśnie zaproponował mi przesłuchanie piosenek z jego nowej płyty przed wszystkimi.
-No proszę - powiedział Justin - potrzebujemy kobiecej rady.
Zaśmiałam się i popatrzyłam na ojca. Ten tylko dał mi do zrozumienia, że jak chcę mogę zostać. Zgodziłam się, a chłopak uśmiechnął się i pokazał wolne miejsce obok siebie. Lekko zestresowana usiadłam, a on tylko uśmiechnął się jeszcze bardziej do mnie. Max zaczął coś robić przy komputerze i usłyszałam pierwsze dźwięki "Take You". Już na początku piosenka mi się spodobała z czego chłopak był bardzo szczęśliwy. W trakcie kawałka Justin zaczął coś podśpiewywać z czego ja zaczęłam się śmiać. Chłopak lekko się zawstydził. Jednak po chwili znowu zaczął nucić : "Baby, señorita, ma chérie, please be my little lady..." patrząc na mnie. Ja oczywiście nie dość że się zakłopotałam to zarumieniłam. On widząc to zaśmiał się i puścił mi oczko.
Całej tej sytuacji przyglądał się Scooter i mój ojciec. Menadżer Jusa był najwyraźniej rozbawiony tym
wszystkim, a mój tata wyglądał jakby chciał zabić chłopaka.
-I co sądzisz o tej piosence - zapytał Justin.
-Jest świetna. Dobra robota - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Po chwili spojrzałam na zegarek. Była 19, a ja nie miałam żadnych lekcji odrobionych.
-O matko! muszę lecieć- krzyknęłam.
-Już, tak szybko - chłopak posmutniał.
-Tak, muszę jeszcze odrobić lekcje i pouczyć się. A więc... ja się zmywam. Pa - powiedziałam, przytuliłam tatę na pożegnanie i wyszłam. Po chwili zauważyłam Justin'a biegnącego za mną.
-Czekaj - krzyknął- nie pożegnałaś się.
-Hah, no tak... Przepraszam - uśmiechnęłam się, chłopak to odwzajemnił.
-To mam nadzieje, że cię jeszcze zobaczę.
-Też mam taką nadzieję- odparłam- ale muszę już iść.
-To do zobaczenia - powiedział Justin i pocałował mnie w policzek. Byłam zaskoczona i oczywiście znowu cała czerwona. On widząc to zaśmiał się pod nosem i pocałował mnie w drugi policzek.
-Ty chyba chcesz żebym tu ci zemdlała- zaczęłam się śmiać
- Pa
-Pa- odpowiedział i poszłam do samochodu.
W domu odrobiłam szybko lekcje, zjadłam coś i weszłam na twitter'a. To co zobaczyłam wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy. Justin Bieber mnie follownął. W tym momencie przypomniałam sobie o tym wszystkim co działo się w studio. On był taki cudowny. Ten śliczny uśmiech i te jego całusy w policzek. To było magiczne. Moje marzenia przerwał fakt, że Justin ma dziewczynę, Selene Gomez. Wtedy zadałam sobie pytanie : Czemu on to wszystko robił w studio
__________________

Moim zdaniem ten rozdział jest lepszy od poprzedniego. Trochę go chyba przesłodziłam :D Mam nadzieję, że się podoba...

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 1

Dziś wstałam bardzo wcześnie. Zestresowana trudnym testem z chemii nie mogłam spać. Wyszykowałam się , powtórzyłam kilka rzeczy na sprawdzian i zdzwoniłam się z moją przyjaciółką Vanessą. Jedyna w miarę normalna osoba w szkolę to właśnie ona. Przyjaźniłyśmy się odkąd pamiętam. Rozumie mnie jak nikt inny. Jednak przede wszystkim, największa panikara jaką znam. Tym bardziej jeśli chodzi o testy. Dziś nie było inaczej. Przyszła cała zestresowana.
-Cześć słońce. Nie mów, że znowu nie spałaś? -zapytałam i spiorunowałam ją wzrokiem. Ona tylko się zmieszała.
-No wiesz...- zaczęła się jąkać.
-Osz ty! Znowu? Dobra chodźmy już bo się spóźnimy.
-Dobra, tylko się napiję- odparła i wyciągnęła wielki, srebrny termos z kawą. Nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam śmiechem.
W szkole było strasznie: test, kartkówki i jak zwykle ogromna ilość hejtów. Ludzie robili to tylko dlatego, że miałam lepszego i bogatszego ojca od innych. Denerwowało mnie to. Ludzie nie znając mnie w ogóle oceniali mnie.
Wraz z Vanessą udałyśmy się po lekcjach na pizze. Nessa pomimo wielkiej głupawki starała się zachować powagę. Niestety  w jej wykonaniu wyglądało to mniej więcej tak : skakanie po ławkach i murkach oraz krzyczenie na całe Los Angeles. Na szczęście po pizzy jej się polepszyło i mogłyśmy w miarę normalnie pogadać.
-A twój ojciec nadal swoje?- zapytała z pizzą w buzi.
-Tsaa... Mam tego dosyć, cały czas słyszę, że powinnam chodzić na castingi i tak dalej.
-Cóż, jedyne co mogę w tej sytuacji powiedzieć to: obija mu. Mam nadzieję że gorzej już nie będzie, bo widzę jak to na ciebie działa- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie troskliwie. Dokończyłyśmy jeść i postanowiłam udać się do ojca. Jego studio znajdowało się kilka minut za Los Angeles. Gratka dla gwiazd gdyż mogły w spokoju nagrywać. Jednak za nim przebrnęłam przez cholernie długie korki minęło trochę czasu.
Zaparkowałam przed studiem. Widać było, że ktoś na górze nagrywa, gdyż było więcej samochodów niż zwykle. Weszłam do środka gdzie wszyscy jak zwykle mnie powitali pytając jak tam u mnie lub czy nie chcę się napić kawy. Jako córeczka szefa podlizywali mi się z czego miałam zawsze niezłą polewkę. Wjechałam na górę. Słyszałam mojego tatę i jego kolegę Max'a. Dało się usłyszeć jeszcze kilka innych głosów ale nie rozpoznałam ich. Weszłam do środka. Ujrzałam...

_____________________________________
I oto jest!! Pierwszy rozdział ;D Według mnie wyszło strasznie ale opinię pozostawiam wam... Liczę na szczere komentarze ;)

sobota, 18 maja 2013

Prolog

Szczęściara - tak każdy mnie opisuję. Nie zgadzam się z tym. Ludzie oceniają mnie po sławie mojego ojca i matki, która nie żyje. Jednak nie wiedzą jak jest naprawdę.

    Po śmierci mamy, tata zaplanował mi życie: sławna, bogata aktorka. Nie chciałam tego. Marzyłam o czymś innym, konkretnie o projektowaniu ubrań. Chciałam pójść w ślady matki : skończyć studia, być stażystką u znanych i mniej znanych projektantów, a potem może rozpocząć karierę. Ojciec nie chciał o tym słyszeć. Uważał że jego plan jest lepszy i na 100% wypali. Wybrał mi specjalną szkołę, na którą się zgodziłam i już nawet studia aktorskie. Skontaktował się też z kilkoma ludźmi, którzy będą go informować o najnowszych castingach itp. Zaplanował wszystko, a miałam przecież dopiero 18 lat.
    Moja przyszła macocha - Caroline - popierała to co chcę robić. Jako modelka widziała, że moje projekty są bardzo dobre. Zapewniała mnie, że gdy poćwiczę jeszcze trochę pokarze je ludziom w branży.
    Tata zaś nadal robił swoje i często zabierał mnie do swojego studia. Tam poznawał mnie z różnymi gwiazdami takimi jak: Rihanna, Katy Perry czy Justin Timberlake. Jako znany producent muzyczny mógł dużo dla mnie zrobić. Ja nie chciałam wiele... Ale dziękuję mu za jedno. Za jeden dzień, który zmienił chyba wszystko.

___________________________________________
Taki krótki, wiem. Ale się starałam ;) Dedykuję go mojej ukochanej @lovemybarca która namówiła mnie żebym zaczęła pisać to opowiadanko <3 Mam nadzieję, że się podoba.