wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 16

*oczami Justina*
Słodko spała. Wtulona we mnie wyglądała niewinnie. Jednak wiedziałem, że gdy wstanie będzie mnie znowu katować. No cóż... byłem niegrzeczny i teraz mam kare. Ale i tak mam niezłą satysfakcję z tego, że wygrałem. Ucałowałem Emily w czoło i odgarnąłem  przykrywające jej twarz włosy. Otwarła oczy.

*oczami Emily*
Otwarłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Justina. Szybko ogarnęłam sytuację i odwzajemniłam uśmiech.
-Dzień dobry. Jak spała moja królewna?
-Dzień dobry. A nawet dobrze - odpowiedziałam i poczułam jak mój brzuch skręca się z głodu. Najwidoczniej nie tylko ja słyszałam jego burczenie gdyż Justin zaczął się śmiać.
-Oj shawty, trzeba zrobić śniadanko - odparł i żeby  ukryć swoje rozbawienie pocałował mnie w policzek - i to szybko.
- Spadaj Bieber - krzyknęłam i oboje usłyszeliśmy głośne burczenie brzucha Justina. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam się śmiać. Chłopak widząc to odwrócił się do mnie plecami i udawał obrażonego. Spojrzałam na niego.
- Chyba się nie gniewasz- mówiłam przez śmiech. On tylko spojrzał przez ramię i rzucił się na mnie łaskocząc mnie. Nie mogłam wytrzymać i z bólu i śmiechu. Próbowałam się wydostać z jego objęcia, ale na marne. Po chwili, widząc jego zmęczenie, walnęłam go w ramie i przeturlałam się na podłogę. Wszystko mnie bolało, od łaskotania i od upadku z łóżka na wcale nie miękką podłogę. Justin podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował. Wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół zrobić śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu i wielkiego bałaganu. Zjedliśmy zrobione kanapki i posprzątaliśmy kuchnię. Postanowiliśmy pójść na taras nad basen więc przebrałam się w strój kąpielowy. Na całe szczęście przy pakowaniu coś mnie oświeciło i jednak go wzięłam. Poszłam na taras gdzie Justin już czekał. Spojrzał na mnie i oblizał wargę. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję - odparłam modląc się w myślach aby się nie zarumienić. Justin chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę basenu. Tym razem nie wskoczył ze mną do wody tylko pozwolił mi wejść jak normalny człowiek. Jednak czas poważnego Justina musiał się kiedyś skończyć. Zanurkował i wciągnął mnie za nogi pod wodę. Widział że jestem wkurzona więc zaczął płynąć na drugi koniec basenu, a ja za nim. W pewnym momencie straciłam go z oczu. Nie miałam pojęcia gdzie jest. Wypłynęłam na górę ale tam też go nie było. Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie z dół za rękę. Zanurkowałam i zobaczyłam uśmiechniętego Biebera. Chciałam walnąć go w tors jednak on szybko złapał mnie w tali i pocałował. Trwaliśmy tak powoli wynurzając się. Po pewnym długim czasie naszego migdalenia się oderwaliśmy się od siebie.
- To przeprosiny za wczorajsze - odparł i uśmiechnął się.
- Przeprosiny przyjęte - pocałowałam go w policzek. Oboje wyszliśmy z basenu i położyliśmy się na leżakach.

***
Spakowana siedziałam na walizce patrząc się na swojego chłopaka gapiącego się w komórkę. Denerwowało mnie to. Od kilkunastu minut nic innego nie robił. Wzięłam poduszkę i walnęłam w niego.
- Co się stało- krzyknął zdezorientowany.
- Może zamiast gapić się w swoją komórkę wykorzystałbyś te parę minut jakie nam zostały. Musisz mnie zaraz odwieść bo za 2 godziny masz samolot.
- A no tak, przepraszam - odparł i podszedł do mnie - Pisałem ze Scooterem. Sprawy w sprawie wyjazdu.
- Nie ma sprawy. Ile cię nie będzie?
- Tydzień, może półtora.
- Aż tyle? No dobrze, przeżyję - uśmiechnęłam się lekko. On odwzajemnił go i przytulił mnie.
- Dasz radę. Uwierz, że dla mnie też to nie będzie łatwe. Pamiętaj, jakby coś się działo dzwoń albo pisz. Postaram się przylecieć albo najwyżej Fredo przyjedzie.
- Dobra - odparłam. Justin wziął moją torbę, którą znowu równie dobrze ja mogłam nieść i poszliśmy do samochodu. Całą drogę jechaliśmy trzymając się za ręce. Podjechaliśmy pod dom. Pożegnałam się z Justinem który cały czas dostawał smsy od Scootera i wyszłam z samochodu. Poczekałam aż odjechał i udałam się w kierunku drzwi.
- A ty nadal się z nim umawiasz... Nie za dużo masz przez niego kłopotów.
Ten głos. Bardzo znajomy... Nie, to nie może być...

________________________________________________
W końcu wstawiony. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale albo brak internetu albo weny ;/ Jak zwykle postanowiłam troszkę namieszać i już nie będzie tak kolorowo.
Podaję aska gdzie możecie mnie pytać o opowiadanie >> 
Liczę na szczere komentarze xx